Moj osobisty - Speed Limit...
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Moj osobisty - Speed Limit...
Przyszla kryska na Matizka... Juz inni zaczeli przelamywac opory i wypelniac moj dzial swoimi historiami wiec chyba czas kopnac sie w dupe i zajac sie tez soba - po to sie tu w koncu zarejestrowalem...
Moja przygoda z amfa zaczela sie jeszcze na studiach. Byly super imprezy i mnostwo nauki, a wlad pozwalal ograrnac material z calego semestru nawet juz w trakcie egzaminu, podczas oczekiwania na swoja kolej. Pozwalal ogranac i jeszcze wyjsc z niego z piateczka. Projekty jak spod igly, egzaminy na piec, spadek wagi o 10 kilo... Potem nadarzyla sie okazja i byl wiekszy zakup - zapas na 3 miesiace.... Kiedy minely juz nic nie chcialo sie robic bez... Nie chcialo sie nawet prysznica wziac czy skoczyc do sklepu po parowki (podstawa studenckiej diety). Przyszedl czas na pisanie pracy dyplomowej - kilkanascie gram poszlo w nos, kilka kilo wagi w dol...
Wtedy obiecalem sobie ze juz nigdy wiecej - ze nie postawie zyskow z pracy, czy efektow w nauce ponad wlasne zdrowie...
Wyjechalem do Niemiec, gdzie zlapalem prace w zawodzie... Programowanie to jednak ciezki kawalek chleba, z drugiej strony na tyle duzy ze czterech nawtykaloby sie nim do syta. Trzeba miec jednak leb jak sklep i duzo sie doksztalcac i podpierac sie jeszcze doswiadczeniem.. ktorego niestety nie mialem... Projekt byl dosc trudny i dosc ciezki i dla mnie pierwszy taki, profesjonalny nad ktorym pracowalem.. Przypomnialem siebie szybko o wspomaganiu...
Zaczalem po raz drugi... Na wspomagacze wydawalem po tysiac marek co miesiac i cisnalem z robota jak strus pedziwiatr. Jechalem tak przez dwa lata, az doszedlem do 40 -50 dawek, z ktorych poczatkowo jedna starczala mi na caly dzien.. Amfe bylo czyc juz nawet w moim pocie i spermie (jesli wierzyc uwczesnej dziewczynie)..
Lecz nadszedl moment kiedy brakowalo mi juz tchu i lapalem sie za serce, kiedy musialem zrobic cztery piertra po schodach... Jesli szedlem z kolesiem to zostawalem w polowie drogi i musialem odpoczac - on szedl dalej... A mialem dopiero 25 lat...
Oprocz serca, naczynia krwonosne tez byly na wykonczeniu i zadarzaly mi sie nawet uslyszenie trzasku w glowie (pekniecie naczynka - taki mikro wylew) po ktorym nie widzialem dobrze na jedno oko (na szczescie Bog w swej madrosci obdarzyl mnie dwoma). Po jakims czasie przeszlo to z okiem, ale bylem i tak mocno zestrachany. Stwierdzilem ze rzucam, bo sie wykoncze..Pojechalem na urlop pod palmami, nie wzialem nic ze soba, zero cpania - nawet mnie nie ciagnelo.... Zreszta kiedy sie uzywa amfy do pracy, to czlowiek ma juz jej tak dosyc ze na imprezach, uropach w dni wolne nie ma najmniejszej ochoty fukac. Wrocilem do pracy i przez 3 miesiace napisalem doslownie jedna linijke kodu... Ale mialem szczescie i nie wywalili mnie (jeszcze).. Wiec powoli organizm sie przystosowal do wolniejszego tempa...
Nie cpalem cale lata... Dopoki nie stracilem roboty... Wtedy znowu mialem okres fukania, lecz zrzucam to troche na karb stresu i okolicznosci: utrata pracy, miesiac pozniej odejscie zony do innego, potem poddanie sie na studiach i przerwanie ich w momencie gdy zostalo juz tylko prace napisac (robilem uzupelniajace - wiec jestem omc-mgr)... Nie bylo jednak pracy wiec nie bylo tez tragedii, samo przyszlo samo poszlo, kiedy skonczyla sie kasa na balangowanie...
Potem kilka zawijasow losu i wyladowalem tu gdzie jestem teraz, w Belgii. Robota marzenie - istne zrzadzenie niebios... Jednak projekt kosmiczny i niestety zadania grubo ponad moje umiejetnosci (pamietacie to ciagle doksztalcanie - zlalem sobie ta czesc mojej pracy zawodowej).
Potem.. Przypadkowe spotkanie, przypadkowa znajomosc i juz mialem dostep do proszkow... Na poczatek tylko z zadka, tylko na imprezy, z mocnym postanowieniem, ze do pracy nigdy nie wezme... Az zaczely terminy cisnac i sie nie wyrabialem i siegnalem po znany mi juz dobrze sposob... Wszytko wzmocnilo sie jeszcze gdy przedstawilem menagerowi estymate - ile czasu zajmnie mi zrobienie projektu - stwierdzil ze jesli nie zrobie tego dwa razy szybciej to nie przedluzy mi kontraktu i... poplynalem... poplynalem az milo...
Nie mialem swiat w zeszlym roku... Spedzilem je tyrajac po 10 godzin dziennie i probujac odwrocic to co wydawalo sie i tak nieuchronne... Zjadany po kawalku przez stres i przez ten syf co wlazl mi pod skore czulem, ze nie daje juz rady... Chciaem przestac, lecz to oznaczaloby porazke - wywalenie z roboty w ktorej placa wielokrotnosc sredniej krajowej i to tej belgiskiej... Wedzialem ze wykoncze sie, tym bardziej ze to co moglem tu dostac to byla jednak jedynie meta-amfetamina a nie czysty speed... Meta niszczy organizm w blyskawicznym tempie i wcale tak nie pomaga... Daje wprawdzie kopa, ale przy okazji robi straszny bajzel w glowie i mimo ze czlek natrzepany jak dziki osiol to i tak nie ogrania co ma robic.. Stwierdzilem ze rzucam.. Zmienilem podejscie - zlalem sobie ta robote - pomyslalem jesli nie dam rady bez amfy, to sie tu po prostu nie nadaje i lepiej stracic ta prace niz zniszczyc sobie zdrowie a i tak ja potem stracic..
Zaczalem zmiejszac dawki juz w starym roku. przestalem wogole pudrowac nosek, a robilem juz tylko sobie bombki, bo zauwazylem ze po kresce, mam ochote poprawiac nawet jak jestem natrzepany - takie uwarunkowanie, polaczenie w umysle przyjemnosci z wciagnieciem kreski..
Od nowego roku zmiejszylem dawke drastycznie... Teraz jedna dzienna starcza mi na tydzien... Dalej tylko bombki, lecz tym razem juz tylko symboliczne... Juz zaczalem ziewac w pracy i jesc normalnie... Wstrzymuje sie tez z zakupem... Zostalo juz tylko na jedna mini, symboliczna bombke i koniec... Nie wiem co zrobie jak sie skonczy. Ostatnio zaczalem robic sobie dni bez wspomagania (wiadomo we krwi utrzymuje sie jeszcze troche z dnia poprzedniego - to musialo wystarczyc).. Walcze z obezwladniajacym lenistwem, walcze z tym niechciejem ktory mi sie oczywiscie wlacza... Nie jest lekko, ale jakos idzie - tym razem cpalem tylko pol roku wiec jeszcze sie tak bardzo nie wkrecilem.. Zobaczymy jak bedzie... Jutro znowu dzien na czysto... Pojutrze tez... W piatek moze zuzyje resztowke.. A potem.. Hm... Dojscie nadal mam - choc urwalem kontakt kiedy zaczalem rzucac, to w kazdej chwili moge odnowic.. Mysle ze do tego nie dojdzie.. Mysle ze dam rade..
Licze na to bo przestawilem sobie w glowie - juz mi nie zalezy na robocie - prawie wcale... Jesli nie bede mogl nic zrobic bez, to nic nie zrobie i niech mnie wyrzucaja. Mam dosc tego syfu w moim zyciu... Bede tu pisal jak sie rozwija sytuacja z rzucaniem fety...
Prosze Was przy tym o poklepanie mnie po ramieniu czasem i powiedzenie po prostu: Fors, dasz rade... Niczego wiecej nie oczekuje, ale i nie obawiam sie ze mnie tu zjecie, bo wiem ze macie serducho po wlasciwej stronie.
uff.. wyrzucilem to z siebie...
Moja przygoda z amfa zaczela sie jeszcze na studiach. Byly super imprezy i mnostwo nauki, a wlad pozwalal ograrnac material z calego semestru nawet juz w trakcie egzaminu, podczas oczekiwania na swoja kolej. Pozwalal ogranac i jeszcze wyjsc z niego z piateczka. Projekty jak spod igly, egzaminy na piec, spadek wagi o 10 kilo... Potem nadarzyla sie okazja i byl wiekszy zakup - zapas na 3 miesiace.... Kiedy minely juz nic nie chcialo sie robic bez... Nie chcialo sie nawet prysznica wziac czy skoczyc do sklepu po parowki (podstawa studenckiej diety). Przyszedl czas na pisanie pracy dyplomowej - kilkanascie gram poszlo w nos, kilka kilo wagi w dol...
Wtedy obiecalem sobie ze juz nigdy wiecej - ze nie postawie zyskow z pracy, czy efektow w nauce ponad wlasne zdrowie...
Wyjechalem do Niemiec, gdzie zlapalem prace w zawodzie... Programowanie to jednak ciezki kawalek chleba, z drugiej strony na tyle duzy ze czterech nawtykaloby sie nim do syta. Trzeba miec jednak leb jak sklep i duzo sie doksztalcac i podpierac sie jeszcze doswiadczeniem.. ktorego niestety nie mialem... Projekt byl dosc trudny i dosc ciezki i dla mnie pierwszy taki, profesjonalny nad ktorym pracowalem.. Przypomnialem siebie szybko o wspomaganiu...
Zaczalem po raz drugi... Na wspomagacze wydawalem po tysiac marek co miesiac i cisnalem z robota jak strus pedziwiatr. Jechalem tak przez dwa lata, az doszedlem do 40 -50 dawek, z ktorych poczatkowo jedna starczala mi na caly dzien.. Amfe bylo czyc juz nawet w moim pocie i spermie (jesli wierzyc uwczesnej dziewczynie)..
Lecz nadszedl moment kiedy brakowalo mi juz tchu i lapalem sie za serce, kiedy musialem zrobic cztery piertra po schodach... Jesli szedlem z kolesiem to zostawalem w polowie drogi i musialem odpoczac - on szedl dalej... A mialem dopiero 25 lat...
Oprocz serca, naczynia krwonosne tez byly na wykonczeniu i zadarzaly mi sie nawet uslyszenie trzasku w glowie (pekniecie naczynka - taki mikro wylew) po ktorym nie widzialem dobrze na jedno oko (na szczescie Bog w swej madrosci obdarzyl mnie dwoma). Po jakims czasie przeszlo to z okiem, ale bylem i tak mocno zestrachany. Stwierdzilem ze rzucam, bo sie wykoncze..Pojechalem na urlop pod palmami, nie wzialem nic ze soba, zero cpania - nawet mnie nie ciagnelo.... Zreszta kiedy sie uzywa amfy do pracy, to czlowiek ma juz jej tak dosyc ze na imprezach, uropach w dni wolne nie ma najmniejszej ochoty fukac. Wrocilem do pracy i przez 3 miesiace napisalem doslownie jedna linijke kodu... Ale mialem szczescie i nie wywalili mnie (jeszcze).. Wiec powoli organizm sie przystosowal do wolniejszego tempa...
Nie cpalem cale lata... Dopoki nie stracilem roboty... Wtedy znowu mialem okres fukania, lecz zrzucam to troche na karb stresu i okolicznosci: utrata pracy, miesiac pozniej odejscie zony do innego, potem poddanie sie na studiach i przerwanie ich w momencie gdy zostalo juz tylko prace napisac (robilem uzupelniajace - wiec jestem omc-mgr)... Nie bylo jednak pracy wiec nie bylo tez tragedii, samo przyszlo samo poszlo, kiedy skonczyla sie kasa na balangowanie...
Potem kilka zawijasow losu i wyladowalem tu gdzie jestem teraz, w Belgii. Robota marzenie - istne zrzadzenie niebios... Jednak projekt kosmiczny i niestety zadania grubo ponad moje umiejetnosci (pamietacie to ciagle doksztalcanie - zlalem sobie ta czesc mojej pracy zawodowej).
Potem.. Przypadkowe spotkanie, przypadkowa znajomosc i juz mialem dostep do proszkow... Na poczatek tylko z zadka, tylko na imprezy, z mocnym postanowieniem, ze do pracy nigdy nie wezme... Az zaczely terminy cisnac i sie nie wyrabialem i siegnalem po znany mi juz dobrze sposob... Wszytko wzmocnilo sie jeszcze gdy przedstawilem menagerowi estymate - ile czasu zajmnie mi zrobienie projektu - stwierdzil ze jesli nie zrobie tego dwa razy szybciej to nie przedluzy mi kontraktu i... poplynalem... poplynalem az milo...
Nie mialem swiat w zeszlym roku... Spedzilem je tyrajac po 10 godzin dziennie i probujac odwrocic to co wydawalo sie i tak nieuchronne... Zjadany po kawalku przez stres i przez ten syf co wlazl mi pod skore czulem, ze nie daje juz rady... Chciaem przestac, lecz to oznaczaloby porazke - wywalenie z roboty w ktorej placa wielokrotnosc sredniej krajowej i to tej belgiskiej... Wedzialem ze wykoncze sie, tym bardziej ze to co moglem tu dostac to byla jednak jedynie meta-amfetamina a nie czysty speed... Meta niszczy organizm w blyskawicznym tempie i wcale tak nie pomaga... Daje wprawdzie kopa, ale przy okazji robi straszny bajzel w glowie i mimo ze czlek natrzepany jak dziki osiol to i tak nie ogrania co ma robic.. Stwierdzilem ze rzucam.. Zmienilem podejscie - zlalem sobie ta robote - pomyslalem jesli nie dam rady bez amfy, to sie tu po prostu nie nadaje i lepiej stracic ta prace niz zniszczyc sobie zdrowie a i tak ja potem stracic..
Zaczalem zmiejszac dawki juz w starym roku. przestalem wogole pudrowac nosek, a robilem juz tylko sobie bombki, bo zauwazylem ze po kresce, mam ochote poprawiac nawet jak jestem natrzepany - takie uwarunkowanie, polaczenie w umysle przyjemnosci z wciagnieciem kreski..
Od nowego roku zmiejszylem dawke drastycznie... Teraz jedna dzienna starcza mi na tydzien... Dalej tylko bombki, lecz tym razem juz tylko symboliczne... Juz zaczalem ziewac w pracy i jesc normalnie... Wstrzymuje sie tez z zakupem... Zostalo juz tylko na jedna mini, symboliczna bombke i koniec... Nie wiem co zrobie jak sie skonczy. Ostatnio zaczalem robic sobie dni bez wspomagania (wiadomo we krwi utrzymuje sie jeszcze troche z dnia poprzedniego - to musialo wystarczyc).. Walcze z obezwladniajacym lenistwem, walcze z tym niechciejem ktory mi sie oczywiscie wlacza... Nie jest lekko, ale jakos idzie - tym razem cpalem tylko pol roku wiec jeszcze sie tak bardzo nie wkrecilem.. Zobaczymy jak bedzie... Jutro znowu dzien na czysto... Pojutrze tez... W piatek moze zuzyje resztowke.. A potem.. Hm... Dojscie nadal mam - choc urwalem kontakt kiedy zaczalem rzucac, to w kazdej chwili moge odnowic.. Mysle ze do tego nie dojdzie.. Mysle ze dam rade..
Licze na to bo przestawilem sobie w glowie - juz mi nie zalezy na robocie - prawie wcale... Jesli nie bede mogl nic zrobic bez, to nic nie zrobie i niech mnie wyrzucaja. Mam dosc tego syfu w moim zyciu... Bede tu pisal jak sie rozwija sytuacja z rzucaniem fety...
Prosze Was przy tym o poklepanie mnie po ramieniu czasem i powiedzenie po prostu: Fors, dasz rade... Niczego wiecej nie oczekuje, ale i nie obawiam sie ze mnie tu zjecie, bo wiem ze macie serducho po wlasciwej stronie.
uff.. wyrzucilem to z siebie...
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Dzieki Unmei
Wiem ze bedziesz ze mna Ja zbieram w sobie sie na napisanie ksiegi drugiej mojej nieszczesnej tryologii
Wiem ze bedziesz ze mna Ja zbieram w sobie sie na napisanie ksiegi drugiej mojej nieszczesnej tryologii
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
ja od siebie jedno - jak zwykle wierze... i wiem.., że dasz radę, "powiesz, mi że to fakt, powiesz mi, że to obciach, pierdole to i tak rozjedzie się po łokciach (...) tylko uświadom to sobie..."
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
For klepie Cie po ramieni
Ostatnio zmieniony przez juz dosc dnia Sob Paź 13 2012, 06:42, w całości zmieniany 1 raz
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
znam fetę, choć swoją znajomość z nią skończyłem już dość dawno. ale zdarzały się akcje, typu "wielki post" - 40 dni wciągania z rzędu, czy "sporty ekstremalne" - wciąganie na ulicy prosto z pakietu, ile wciągniesz, tyle twoje.
zakończyć przygodę udało mi się nad podziw łatwo, choć myślę, że przyszedł mi tu z pomocą mój organizm - po prostu a) po fecie czułem się fizycznie źle, b) jak przez dłuższy czas nie wiedziałem, co to poamfetaminowe zejście, tak później owe zejścia dopadały mnie z siłą poczwórną, i wreszcie c) - po prostu zauważyłem, że feta ryje mi głowę, za mocno. więc podziękowałem Białej Pani za udział w życiu. ostatni raz wrzuciłem turystycznie w UK, hmm... nie pamiętam nawet dokładnie, ale minie zaraz piąta rocznica. albo już minęła.
stary, bez wielkich słów. po prostu odstaw, po prostu nie wciągaj. warto zaryzykować nawet pracę/kasę, bo nic ci pewnych rzeczy nie zrekompensuje. trzymam kciuki, uda ci się. melduj co i jak.
powodzenia.
zakończyć przygodę udało mi się nad podziw łatwo, choć myślę, że przyszedł mi tu z pomocą mój organizm - po prostu a) po fecie czułem się fizycznie źle, b) jak przez dłuższy czas nie wiedziałem, co to poamfetaminowe zejście, tak później owe zejścia dopadały mnie z siłą poczwórną, i wreszcie c) - po prostu zauważyłem, że feta ryje mi głowę, za mocno. więc podziękowałem Białej Pani za udział w życiu. ostatni raz wrzuciłem turystycznie w UK, hmm... nie pamiętam nawet dokładnie, ale minie zaraz piąta rocznica. albo już minęła.
stary, bez wielkich słów. po prostu odstaw, po prostu nie wciągaj. warto zaryzykować nawet pracę/kasę, bo nic ci pewnych rzeczy nie zrekompensuje. trzymam kciuki, uda ci się. melduj co i jak.
powodzenia.
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Cann gratuluje nie jest latwo poradzic sobie z tym samemu ja tez jakos dalam rade wiec jak widzisz For MOZNA wiec i Ty mozesz
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Wiem ze dam rade
Jutro minie okraglutki tydzien jak nie cpam fety... Mam jeszcze kreske rezerwowa, na wypadek wyjatkowych okolicznosci... Oczywiscie mam tez dostep, choc nie odzywalem sie providera od listopada - to w kazdej chwili moge podbic, ale... Nie zamierzam
Ten tydzien byl ciezki... Ciagle zmaganie z brakiem skupienia, z brakiem checi, brakiem tego co tu nazywaja drive... Male postepy przy projekcie, takie prawie zadne, ale w zyciu sukces - juz nie fukam Dzisiaj pierwszy raz poczulem sie lekuchno pobudzony power drinkiem, jutro kupie z tej firmy troche wiecej... No nie chce tak w robocie tluc power-up'ow bo dla normalnych ludzi to prawie jak cpanie, a przeciez im nie powiem ze to zdrowsze od speeda... Ale przed robota zawsze sobie trzasne i w trakcie lunchu drugiego.. No i jakos idzie.. Wiadomo nie jest lekko, ale jak sie wlozy trud to i efekty sa...
Wszystkim dziekuje za wsparcie i dobre slowo.. Jeszcze mi sie troche przyda Jednak ciesze sie bardzo ze juz jestem na prostej, bo lecialem juz ostrym lukiem...
Jutro minie okraglutki tydzien jak nie cpam fety... Mam jeszcze kreske rezerwowa, na wypadek wyjatkowych okolicznosci... Oczywiscie mam tez dostep, choc nie odzywalem sie providera od listopada - to w kazdej chwili moge podbic, ale... Nie zamierzam
Ten tydzien byl ciezki... Ciagle zmaganie z brakiem skupienia, z brakiem checi, brakiem tego co tu nazywaja drive... Male postepy przy projekcie, takie prawie zadne, ale w zyciu sukces - juz nie fukam Dzisiaj pierwszy raz poczulem sie lekuchno pobudzony power drinkiem, jutro kupie z tej firmy troche wiecej... No nie chce tak w robocie tluc power-up'ow bo dla normalnych ludzi to prawie jak cpanie, a przeciez im nie powiem ze to zdrowsze od speeda... Ale przed robota zawsze sobie trzasne i w trakcie lunchu drugiego.. No i jakos idzie.. Wiadomo nie jest lekko, ale jak sie wlozy trud to i efekty sa...
Wszystkim dziekuje za wsparcie i dobre slowo.. Jeszcze mi sie troche przyda Jednak ciesze sie bardzo ze juz jestem na prostej, bo lecialem juz ostrym lukiem...
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
FOR super ale ta kreska mi sie nie podoba wywal to i nie kus losu wezmiesz kreske i zaczniesz sie rozgladac za nastepna wywal to bo zarobisz no chyba ze wolisz np obiad albo cos do jedzenia
GRATULUJE !!!! JESTEM DUMNA
GRATULUJE !!!! JESTEM DUMNA
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Ja tam od radzenia jestem delaka bo znam się jak świnia na ... ale wiem ze ludzka psycha działa różnie czasem świadomość dostępności tym bardziej ze do dealera droga znana i prosta daje większą motywacje do nie brania , niz taki namacalny brak który zabiera nam wolną wolę i taka pełną świadomość nie brania... więc trochę rozumiem ... oby ta awaryjna kreska została tam gdzie jest i z czasem stała się symbolem świadomej czystości. Wiem ze lekko zagmatwany jest mój tok rozumowania Hmmm
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
E tam... Dziewuchy
Wybaczcie za sformuowanie, al... gowno prawda
skoro od tygodnie nie jebie, to znaczy ze chyba mialem niejeden gorszy dzien... A rezerwa musi byc... szkoda tylko ze taka skromna...
Ostatnio jak rzucalem, to zostawilem sobie rezerwy 3 gramy, na tamte czasy to tez byla skromna I przelezalo sobie nietykane 3 lata az wyrzucilem po prostu..
Wiec dziewuchy... Wiecej klepac po plecach ,
...a mniej doradzac
skoro zaszedlem juz tutaj to znaczy ze chyba wiem co robie
ED: mysle ze jest dokladnie tak jak mowi Ana
buziaczki dla Was
a dla Canabisa... piateczka ziom
Wybaczcie za sformuowanie, al... gowno prawda
skoro od tygodnie nie jebie, to znaczy ze chyba mialem niejeden gorszy dzien... A rezerwa musi byc... szkoda tylko ze taka skromna...
Ostatnio jak rzucalem, to zostawilem sobie rezerwy 3 gramy, na tamte czasy to tez byla skromna I przelezalo sobie nietykane 3 lata az wyrzucilem po prostu..
Wiec dziewuchy... Wiecej klepac po plecach ,
...a mniej doradzac
skoro zaszedlem juz tutaj to znaczy ze chyba wiem co robie
ED: mysle ze jest dokladnie tak jak mowi Ana
buziaczki dla Was
a dla Canabisa... piateczka ziom
Ostatnio zmieniony przez Forsaken dnia Czw Sty 19 2012, 08:44, w całości zmieniany 1 raz
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Oki wiec i nie doradzam kazdy robi jak uwaza ja wiem jak bylo ze mna dlatego tak mowilam i wiem ze dzis jakbym znalazla to ehhhh ldobrze ze nie znajde
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Fors,czyli co?kontrolowane rzucanie?hmmm...Nigdy nie mialam stycznosci z takim problemem wiec doradzac nie bede ale zawsze mozesz liczyc na moje skromne mam tylko taka nadzueje ze to kontrolowane nie zamieni sie na kontrolujace ciebie-rozumiesz?
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Kora dobrze myslisz tez tak uwazam no ale w sumie kazdy wie co jest dla niego lepsze
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Tak Wiola-to jest jak diabel-dasz reke i pozre.Tak wlasnie trzeba traktowac kazdy nalog-to jest jak legion diablow czychajacych na ciebie a ty tego nie widzisz.Powoli mowi ci taki diabel-no wez malutko,to ci nie zaszkodzi-czy aby napewno nie zaszkodzi?takie podszepty sluchasz a potem jak nie zaszkodzi to mowi do ciebie-wez sobie wiecej-malo ci nie aszkodzilo to wiecej tez mozesz-w koncu to kontrolujesz-i tak sie kreci ....diabelski mlyn a koncem tego jest zawsze nalog-maly czy duzy ale zawsze nalog.no niestety-ja to tak widze.wiola napisał:Kora dobrze myslisz tez tak uwazam no ale w sumie kazdy wie co jest dla niego lepsze
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Pindy jedne no... Nie rozkminiac!
Ja to rozminiam od paru miesiecy i bede sie trzymal swojej rozkminki
a Wy:
przytulac
poklepywac
calowac
I bron boze nie rozkminiac... Bo bedzie
Idzie mi dobrze.. Dzisiaj pierwsza sobota ktorej nie przejaralem... jutro zaloze watek o moim bakaniu... Ktore powoli odchodzi w przeszlosc
A to nutka o moim, mam nadzieje bylym juz, problemie:
Ja to rozminiam od paru miesiecy i bede sie trzymal swojej rozkminki
a Wy:
przytulac
poklepywac
calowac
I bron boze nie rozkminiac... Bo bedzie
Idzie mi dobrze.. Dzisiaj pierwsza sobota ktorej nie przejaralem... jutro zaloze watek o moim bakaniu... Ktore powoli odchodzi w przeszlosc
A to nutka o moim, mam nadzieje bylym juz, problemie:
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
k
Ostatnio zmieniony przez juz dosc dnia Sob Paź 13 2012, 06:43, w całości zmieniany 1 raz
juz dosc- Liczba postów : 337
Join date : 08/01/2012
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Ja to rozminiam od paru miesiecy i bede sie trzymal swojej rozkminki "
Fors,a gdzie jest granica twojej rozminki?Jaki czas sobie dales na rozminke?Czy wiesz ze i tak kiedys musi nastapic zamkniecie drzwi na klucz a nie ciagle niedomykanie?To samo nigdy nie przejdzie-musi byc decyzja-koniec i juz-teraz czy za jakis czas.Maly nalog czy duzy nalog-z kazdego wychodzi sie tak samo-podjeciem decyzji ze juz nigdy......i tak cie to nie minie to na co czekasz? Ja moge cie poklepac po pleckach -owszem ale znasz moje przy tym zdanie-jestem z toba tak czy tak
Fors,a gdzie jest granica twojej rozminki?Jaki czas sobie dales na rozminke?Czy wiesz ze i tak kiedys musi nastapic zamkniecie drzwi na klucz a nie ciagle niedomykanie?To samo nigdy nie przejdzie-musi byc decyzja-koniec i juz-teraz czy za jakis czas.Maly nalog czy duzy nalog-z kazdego wychodzi sie tak samo-podjeciem decyzji ze juz nigdy......i tak cie to nie minie to na co czekasz? Ja moge cie poklepac po pleckach -owszem ale znasz moje przy tym zdanie-jestem z toba tak czy tak
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Kora nie cpam prochow od tygodnia... I jestem w tym miescu dzieki moim rozkminkom...
Nie potrzebuje madrosc wspoluzalenionych... Uzaleznienie od alko jest inne niz od fety, uzaleznienie od baku jest jeszcze inne.. Mam swoje knyfy na jedno i drugie - mam swoja rozkminke... A od Was oczekuje tylko wsparcia i poklepywania
I za nie dziekuje Wam kochane dziewczyny
Nie potrzebuje madrosc wspoluzalenionych... Uzaleznienie od alko jest inne niz od fety, uzaleznienie od baku jest jeszcze inne.. Mam swoje knyfy na jedno i drugie - mam swoja rozkminke... A od Was oczekuje tylko wsparcia i poklepywania
I za nie dziekuje Wam kochane dziewczyny
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Fors,jezeli twoim celem jest calkowite skonczenie uzaleznienia to ok.Forsaken napisał:Kora nie cpam prochow od tygodnia... I jestem w tym miescu dzieki moim rozkminkom...
Nie potrzebuje madrosc wspoluzalenionych... Uzaleznienie od alko jest inne niz od fety, uzaleznienie od baku jest jeszcze inne.. Mam swoje knyfy na jedno i drugie - mam swoja rozkminke... A od Was oczekuje tylko wsparcia i poklepywania
I za nie dziekuje Wam kochane dziewczyny
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Calkowite skonczenie.... hm.... Z feta tak. Choc to tak zajbiste uczucie - byc Bogiem, takim polaczeniem cyborga i superkomputera...
Z baku tak.. Choc marze o tym zeby moc sobie zajarac wekendowo, albo na imprezie... Jednak wiem ze w moim stadium to nie mozliwe... Wiec plan jest taki zeby nie bakac do emerytury, ale wtedy to tak zaczne jarac ze mi chyba dredy same urosna...
Z alko tak... Choc wiem ze bedzie mi wolno wypic piwko na imprezie, czy drinka pod film.. I nie zarzekam sie, pewnie ze bede... Jednak na razie, dopoki nie uwolnie sie od marychy, nie moge pozwolic sobie na banie alkoholowa rowniez, bo te dwa nalogi sie krzyzuja i bardzo szybko moge jeden zamienic na drugi...
Wiec tak - plan jest zeby byc czystym minimum do emerytury... Zaczalem stawac na nogi z poczatkiem tego roku... Gdzies w okolicach maja bede mogl definitywnie powiedziec czy dalem rade, czy wytrwalem... Na razie "walcze jak trzystu"
Z baku tak.. Choc marze o tym zeby moc sobie zajarac wekendowo, albo na imprezie... Jednak wiem ze w moim stadium to nie mozliwe... Wiec plan jest taki zeby nie bakac do emerytury, ale wtedy to tak zaczne jarac ze mi chyba dredy same urosna...
Z alko tak... Choc wiem ze bedzie mi wolno wypic piwko na imprezie, czy drinka pod film.. I nie zarzekam sie, pewnie ze bede... Jednak na razie, dopoki nie uwolnie sie od marychy, nie moge pozwolic sobie na banie alkoholowa rowniez, bo te dwa nalogi sie krzyzuja i bardzo szybko moge jeden zamienic na drugi...
Wiec tak - plan jest zeby byc czystym minimum do emerytury... Zaczalem stawac na nogi z poczatkiem tego roku... Gdzies w okolicach maja bede mogl definitywnie powiedziec czy dalem rade, czy wytrwalem... Na razie "walcze jak trzystu"
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Walka ze sobą........jakie to trudne-nie tylko mam tu na mysli uzaleznienia. Czlowiek to taka istota bombardowana z kazdej strony potencjalnymi przyjemnosciami ktore na koncu okazuja sie.........ludożercami.Myslisz Fors ze ja nie walcze tez ze sobą?Tak walcze-mam tu na mysli zmiane charakteru-wiesz jakie to trudne?Ty chcesz wyjsc z nalogu a ja np chce wyjsc z ciaglego poszukiwania milosci-tej iskry o jakiej pisalam ci wczesniej.Ja tego miec nie bede nigdy wobec tego musze zmienic moj charakter aby zazębic sie w zwiazek z męzem tak abym juz nie tesknila za miloscia....
Go??- Gość
Re: Moj osobisty - Speed Limit...
Bardzo ladnie napisalas Nie martw sie, ta iskra sie pojawi... Wiem ze zmiana charakteru jest bardzo trudna, wiem bo swoj zmienilem. Pozbywanie sie nalogow to tez taka zmiania charakteru - trzeba sobie wbic w banie ze nie lubie tago co lubie a lubie wszystko co mi do tej pory zwisalo i powiewalo. Ale walcze tak jak i Ty i wiem ze zwyciezymy
Nie przejmuj sie tylko chwilowymi porazkami, potknieciami, czy nawet upadkami - to nie jest przegrana wojna a jedynie bitwa. Po przegranej bitwie nalezy przegrupowac sily i nabrac oddechu i znowu uderzyc we wroga ze zdwojona sila. Ten kto nie zaakceptuje porazki, ten w koncu wygra - bo bedzie probowal do skutku
do tego doszedlem podczas moich zmagan, nie poddaje sie, nawet jesli nalog wezmie gore - ja wtedy wycofam sie na z gory upatrzone pozycje i zasadze sie tam na niego
Trzymaj sie Kora... Dzieki za wsparcie, tez bede z Toba
bede Ci towarzyszyl i doradzal w Twoich zmaganiach...
Nie przejmuj sie tylko chwilowymi porazkami, potknieciami, czy nawet upadkami - to nie jest przegrana wojna a jedynie bitwa. Po przegranej bitwie nalezy przegrupowac sily i nabrac oddechu i znowu uderzyc we wroga ze zdwojona sila. Ten kto nie zaakceptuje porazki, ten w koncu wygra - bo bedzie probowal do skutku
do tego doszedlem podczas moich zmagan, nie poddaje sie, nawet jesli nalog wezmie gore - ja wtedy wycofam sie na z gory upatrzone pozycje i zasadze sie tam na niego
Trzymaj sie Kora... Dzieki za wsparcie, tez bede z Toba
bede Ci towarzyszyl i doradzal w Twoich zmaganiach...
Go??- Gość
Strona 1 z 2 • 1, 2
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach