kino, ksiązka
2 posters
Strona 1 z 1
kino, ksiązka
Będę pisała na pomarańczowo, a co mi tam , czasem jestem yellow-ana ale żółty kiepsko się odbija więc nieco przyciemniłam
nie wiem jak wy , ale ja mam czasem ochotę pogadac o literaturze czy dobrym filmie no i wyszło szydło z worka heheheh a miałam być płytka i nostaligiczna , az się sama ubawiłam tak poważnie to zabrzmiało, ale serio czasem mam ochotę podzielic się z kimś emocjami po czymś... no i tyle, Może macie cos co polecacie, co odbiło się w waszych sercach, hmmm no
nie wiem jak wy , ale ja mam czasem ochotę pogadac o literaturze czy dobrym filmie no i wyszło szydło z worka heheheh a miałam być płytka i nostaligiczna , az się sama ubawiłam tak poważnie to zabrzmiało, ale serio czasem mam ochotę podzielic się z kimś emocjami po czymś... no i tyle, Może macie cos co polecacie, co odbiło się w waszych sercach, hmmm no
Go??- Gość
Edgar Allan Poe
Kiedyś przypadkiem trafiłam na opowiadania Poe, zawsze myślała, że to ciężkie i nie dla mnie, ale sie zakochałam, autentycznie, lekka groza, piękny język , dreszcz na plecach, jeśli ktos ma ochotę na chwilę oderwać się od codzienności i nie koniecznie ma nastrój na romansidło czy coś w tym tonie... to polecam z pełna odpowidzialnością...
poniżej fragment mojej ulubionej historii
Edgar Allan PoeCzarny kot tłum. Bolesław Leśmian
"W pierwszej chwili, gdym zjaw ów oglądał — mogłem to bowiem tylko za zjaw uważać — zdumienie moje i przestrach nie miały granic. Lecz rozum przyszedł mi wreszcie z pomocą. Kot — pamiętałem to dobrze — został powieszony w przyległym budynkowi ogrodzie. Na okrzyk trwogi tłum niezwłocznie wtargnął do ogrodu i zapewne znalazł się ktoś, kto kota od drzewa odczepił i przez otwarte okno wrzucił do mego pokoju. Uczyniono to niewątpliwie w celu zbudzenia mnie ze snu. Brzemię innych murów zasklepiło ofiarę mego okrucieństwa w miazdze świeżych pokładów gipsu. Wapno tego muru, przesycone płomieniem padliny, utworzyło podobiznę taką, jaką właśnie oglądałem."
ehh no i przepieknę tłumaczenie Leśmiana , mistrz przekłada mistrza
ps kocham Leśmiana, ale o tym może kiedy indziej
poniżej fragment mojej ulubionej historii
Edgar Allan PoeCzarny kot tłum. Bolesław Leśmian
"W pierwszej chwili, gdym zjaw ów oglądał — mogłem to bowiem tylko za zjaw uważać — zdumienie moje i przestrach nie miały granic. Lecz rozum przyszedł mi wreszcie z pomocą. Kot — pamiętałem to dobrze — został powieszony w przyległym budynkowi ogrodzie. Na okrzyk trwogi tłum niezwłocznie wtargnął do ogrodu i zapewne znalazł się ktoś, kto kota od drzewa odczepił i przez otwarte okno wrzucił do mego pokoju. Uczyniono to niewątpliwie w celu zbudzenia mnie ze snu. Brzemię innych murów zasklepiło ofiarę mego okrucieństwa w miazdze świeżych pokładów gipsu. Wapno tego muru, przesycone płomieniem padliny, utworzyło podobiznę taką, jaką właśnie oglądałem."
ehh no i przepieknę tłumaczenie Leśmiana , mistrz przekłada mistrza
ps kocham Leśmiana, ale o tym może kiedy indziej
Ostatnio zmieniony przez one-reset-ana dnia Nie Sty 15 2012, 08:54, w całości zmieniany 1 raz
Go??- Gość
Re: kino, ksiązka
hmmm, to dlatego jeszcze nikt mnie nie złożył w całość i nie ogarnął, moja instrukcja obsługi też jest na pomarańczowo
Go??- Gość
Moja ukochana książka ... z usmiechem
Kiedy jest chwilka, w której nie mam sił by myśleć, kiedy szukam w sobie dziecka... polecam wbrew pozorom nie do końca dla dzieci
Sempe i Goscinny
Kleofas ma okulary!
(fragment książki Mikołajek i inne chłopaki)
Dziś rano, kiedy Kleofas przyszedł do szkoły, bardzośmy się zdziwili, bo na nosie miał okulary. Kleofas to dobry kumpel, ale jest najgorszym uczniem w klasie. Podobno dlatego musi nosić okulary.
- Pan doktor - wyjaśnił nam Kleofas - powiedział moim rodzicom, że może dlatego jestem najgorszy, że nie widzę dobrze na lekcjach. Więc zaprowadzili mnie do sklepu z okularami i pan od okularów zajrzał mi w oczy przez taki aparat, którego nie trzeba się bać, bo to nie będzie bolało, i kazał czytać masę liter, co nic nie znaczyły, a potem dał mi okulary i teraz - proszę! nie będę już najgorszy.
Trochę mnie zdziwiła ta historia, bo jeżeli Kleofas nie widzi dobrze na lekcjach, to pewnie dlatego, że często śpi. Ale może okulary nie dadzą mu spać... Inna sprawa, że najlepszy w klasie jest Ananiasz - jedyny, co nosi okulary - i dlatego nie możemy go lać tak często, jakbyśmy chcieli.
Ananiasz nie był zachwycony, kiedy zobaczył, że Kleofas też ma okulary. Ananiasz jest pupilkiem naszej pani i stale ma pietra, że któryś z chłopaków zajmie jego miejsce, ale myśmy się bardzo ucieszyli, że teraz najlepszym uczniem będzie Kleofas, który jest fajnym kumplem.
- Widziałeś moje okulary? - zapytał Ananiasza Kleofas. - Teraz ja będę ze wszystkiego najlepszy! Pani będzie mnie posyłała po mapy i będę ścierał tablicę! Tralala!
- O nie, mój drogi! Co to, to nie - powiedział Ananiasz. - Ja jestem najlepszy, i już! A ty nie masz prawa przychodzić do szkoły w okularach.
- Nie mam prawa, no nie, daj spokój! - powiedział Kleofas. I nie będziesz wiecznie wstrętnym pupilkiem! Tralala!
- Ja też poproszę tatę, żeby mi kupił okulary, i też zostanę najlepszy - powiedział Rufus.
- Wszyscy poprosimy naszych tatusiów, żeby nam kupili okulary! - zawołał Gotfryd. - I wszyscy będziemy najlepsi, i wszyscy będziemy pupilkami.
No i zrobiła się niesamowita draka, bo Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Mówił, że to oszukaństwo, że nie mamy prawa być najlepsi, że się poskarży, że nikt go nie kocha, że jest bardzo nieszczęśliwy i że się zabije. Na to przybiegł Rosół, nasz woźny.
- Co tu się dzieje?! - zawołał Rosół. - Ananiasz! Dlaczego płaczesz? Spójrz mi w oczy i odpowiadaj!
- Oni wszyscy chcą nosić okulary! - wyjąkał Ananiasz, który dostał okropnej czkawki.
Rosół popatrzył na Ananiasza, popatrzył na nas, potarł usta dłonią i powiedział:
- Spójrzcie mi wszyscy w oczy! Nie będę się starał zrozumieć, o co wam chodzi. Uprzedzam tylko, ze jeśli was jeszcze usłyszę, nie ręczę za siebie! Ananiasz, idź i napij się wody wstrzymując oddech. Reszta chyba mnie zrozumiała?!
I odszedł z Ananiaszem, który ciągle miał czkawkę.
- Ty - zapytałem Kleofasa - pożyczysz nam okularów, jak nas będą pytali?
- I na klasówki też - powiedział Maksencjusz.
- Na klasówki sam będę ich potrzebował - powiedział Kleofas - przecież, jeśli nie będę najlepszy, tata domyśli się, że nie miałem okularów, i będzie chryja, bo on nie lubi, kiedy pożyczam swoje rzeczy. Ale do odpowiedzi - jakoś to załatwimy.
Kleofas to naprawdę fajny kumpel. Pożyczył mi okulary na próbę, ale naprawdę nie wiem, jak mu się uda zostać najlepszym uczniem, bo przez te jego szkła wszystko widać na odwrót i jak się patrzy na nogi, to wyglądają, jakby były tuż przy twarzy.
Potem chciał je przymierzyć Alcest, ale wtedy zrobiła się draka.
- Ty nie - powiedział Kleofas. - Masz całe ręce w maśle i zamażesz mi szkła, a przecież nie warto mieć okularów, jeśli nic przez nie nie widać, no a ile się trzeba namęczyć, żeby je oczyścić, i tata nie da mi oglądać telewizji, jeżeli znowu będę najgorszy, tylko dlatego, że taki jeden zabrudził mi okulary swoimi tłustymi łapskami pełnymi masła!
Kleofas włożył z powrotem okulary, ale Alcest się rozzłościł.
- Przyłożyć ci tymi tłustymi łapskami pełnymi masła? - zapytał Kleofasa.
- Mnie nie wolno bić! - zaśmiał się Kleofas. - Ja mam okulary! Tralala!
- To je zdejmij - powiedział Alcest.
- Nie, mój drogi - powiedział Kleofas.
- Ach, ci najlepsi uczniowie - westchnął Alcest. - Wszyscy tacy sami. Podłe tchórze!
- Ja jestem tchórzem, ja? - krzyknął Kleofas.
- Owszem, bo nosisz okulary! - wrzasnął Alcest.
- Dobra, zaraz zobaczymy, kto jest tchórzem! - krzyknął Kleofas zdejmując okulary.
Obaj byli strasznie wściekli, ale nie mogli się pobić, bo przyleciał Rosół.
- Co znowu? - zapytał.
- On nie chce, żebym nosił okulary! - zawołał Alcest.
- A on chce mi je posmarować masłem! - wrzasnął Kleofas.
Rosół zakrył sobie twarz i pojechał rękami w dół po policzkach, a kiedy on tak robi, to wiadomo, że nie ma żartów.
- Wy dwaj, spójrzcie mi w oczy! - powiedział Rosół. - Nie wiem, coście znowu wymyślili, ale nie chcę więcej słyszeć o żadnych okularach!
I poszedł zadzwonić na lekcję.
Kiedyśmy już stali w szeregu, Kleofas powiedział, że jak Alcest będzie miał czyste ręce, to chętnie pożyczy mu swoje okulary. Naprawdę fajny kumpel z tego Kleofasa!
W klasie - akurat była geografia - Kleofas podał okulary Alcestowi, który przedtem dokładnie wytarł sobie ręce o kurtkę. Alcest nałożył je, ale miał pecha, bo nie zauważył naszej pani, która stała tuż przed nim.
- Przestań błaznować, Alcest! - zawołała pani. - I wyjdź za drzwi!
I Alcest wyszedł w okularach, o mało co nie wpadł na drzwi, a pani wywołała Kleofasa do tablicy.
No i oczywiście beż okularów musiało się to źle skończyć: Kleofas dostał pałę.
Sempe i Goscinny
Kleofas ma okulary!
(fragment książki Mikołajek i inne chłopaki)
Dziś rano, kiedy Kleofas przyszedł do szkoły, bardzośmy się zdziwili, bo na nosie miał okulary. Kleofas to dobry kumpel, ale jest najgorszym uczniem w klasie. Podobno dlatego musi nosić okulary.
- Pan doktor - wyjaśnił nam Kleofas - powiedział moim rodzicom, że może dlatego jestem najgorszy, że nie widzę dobrze na lekcjach. Więc zaprowadzili mnie do sklepu z okularami i pan od okularów zajrzał mi w oczy przez taki aparat, którego nie trzeba się bać, bo to nie będzie bolało, i kazał czytać masę liter, co nic nie znaczyły, a potem dał mi okulary i teraz - proszę! nie będę już najgorszy.
Trochę mnie zdziwiła ta historia, bo jeżeli Kleofas nie widzi dobrze na lekcjach, to pewnie dlatego, że często śpi. Ale może okulary nie dadzą mu spać... Inna sprawa, że najlepszy w klasie jest Ananiasz - jedyny, co nosi okulary - i dlatego nie możemy go lać tak często, jakbyśmy chcieli.
Ananiasz nie był zachwycony, kiedy zobaczył, że Kleofas też ma okulary. Ananiasz jest pupilkiem naszej pani i stale ma pietra, że któryś z chłopaków zajmie jego miejsce, ale myśmy się bardzo ucieszyli, że teraz najlepszym uczniem będzie Kleofas, który jest fajnym kumplem.
- Widziałeś moje okulary? - zapytał Ananiasza Kleofas. - Teraz ja będę ze wszystkiego najlepszy! Pani będzie mnie posyłała po mapy i będę ścierał tablicę! Tralala!
- O nie, mój drogi! Co to, to nie - powiedział Ananiasz. - Ja jestem najlepszy, i już! A ty nie masz prawa przychodzić do szkoły w okularach.
- Nie mam prawa, no nie, daj spokój! - powiedział Kleofas. I nie będziesz wiecznie wstrętnym pupilkiem! Tralala!
- Ja też poproszę tatę, żeby mi kupił okulary, i też zostanę najlepszy - powiedział Rufus.
- Wszyscy poprosimy naszych tatusiów, żeby nam kupili okulary! - zawołał Gotfryd. - I wszyscy będziemy najlepsi, i wszyscy będziemy pupilkami.
No i zrobiła się niesamowita draka, bo Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Mówił, że to oszukaństwo, że nie mamy prawa być najlepsi, że się poskarży, że nikt go nie kocha, że jest bardzo nieszczęśliwy i że się zabije. Na to przybiegł Rosół, nasz woźny.
- Co tu się dzieje?! - zawołał Rosół. - Ananiasz! Dlaczego płaczesz? Spójrz mi w oczy i odpowiadaj!
- Oni wszyscy chcą nosić okulary! - wyjąkał Ananiasz, który dostał okropnej czkawki.
Rosół popatrzył na Ananiasza, popatrzył na nas, potarł usta dłonią i powiedział:
- Spójrzcie mi wszyscy w oczy! Nie będę się starał zrozumieć, o co wam chodzi. Uprzedzam tylko, ze jeśli was jeszcze usłyszę, nie ręczę za siebie! Ananiasz, idź i napij się wody wstrzymując oddech. Reszta chyba mnie zrozumiała?!
I odszedł z Ananiaszem, który ciągle miał czkawkę.
- Ty - zapytałem Kleofasa - pożyczysz nam okularów, jak nas będą pytali?
- I na klasówki też - powiedział Maksencjusz.
- Na klasówki sam będę ich potrzebował - powiedział Kleofas - przecież, jeśli nie będę najlepszy, tata domyśli się, że nie miałem okularów, i będzie chryja, bo on nie lubi, kiedy pożyczam swoje rzeczy. Ale do odpowiedzi - jakoś to załatwimy.
Kleofas to naprawdę fajny kumpel. Pożyczył mi okulary na próbę, ale naprawdę nie wiem, jak mu się uda zostać najlepszym uczniem, bo przez te jego szkła wszystko widać na odwrót i jak się patrzy na nogi, to wyglądają, jakby były tuż przy twarzy.
Potem chciał je przymierzyć Alcest, ale wtedy zrobiła się draka.
- Ty nie - powiedział Kleofas. - Masz całe ręce w maśle i zamażesz mi szkła, a przecież nie warto mieć okularów, jeśli nic przez nie nie widać, no a ile się trzeba namęczyć, żeby je oczyścić, i tata nie da mi oglądać telewizji, jeżeli znowu będę najgorszy, tylko dlatego, że taki jeden zabrudził mi okulary swoimi tłustymi łapskami pełnymi masła!
Kleofas włożył z powrotem okulary, ale Alcest się rozzłościł.
- Przyłożyć ci tymi tłustymi łapskami pełnymi masła? - zapytał Kleofasa.
- Mnie nie wolno bić! - zaśmiał się Kleofas. - Ja mam okulary! Tralala!
- To je zdejmij - powiedział Alcest.
- Nie, mój drogi - powiedział Kleofas.
- Ach, ci najlepsi uczniowie - westchnął Alcest. - Wszyscy tacy sami. Podłe tchórze!
- Ja jestem tchórzem, ja? - krzyknął Kleofas.
- Owszem, bo nosisz okulary! - wrzasnął Alcest.
- Dobra, zaraz zobaczymy, kto jest tchórzem! - krzyknął Kleofas zdejmując okulary.
Obaj byli strasznie wściekli, ale nie mogli się pobić, bo przyleciał Rosół.
- Co znowu? - zapytał.
- On nie chce, żebym nosił okulary! - zawołał Alcest.
- A on chce mi je posmarować masłem! - wrzasnął Kleofas.
Rosół zakrył sobie twarz i pojechał rękami w dół po policzkach, a kiedy on tak robi, to wiadomo, że nie ma żartów.
- Wy dwaj, spójrzcie mi w oczy! - powiedział Rosół. - Nie wiem, coście znowu wymyślili, ale nie chcę więcej słyszeć o żadnych okularach!
I poszedł zadzwonić na lekcję.
Kiedyśmy już stali w szeregu, Kleofas powiedział, że jak Alcest będzie miał czyste ręce, to chętnie pożyczy mu swoje okulary. Naprawdę fajny kumpel z tego Kleofasa!
W klasie - akurat była geografia - Kleofas podał okulary Alcestowi, który przedtem dokładnie wytarł sobie ręce o kurtkę. Alcest nałożył je, ale miał pecha, bo nie zauważył naszej pani, która stała tuż przed nim.
- Przestań błaznować, Alcest! - zawołała pani. - I wyjdź za drzwi!
I Alcest wyszedł w okularach, o mało co nie wpadł na drzwi, a pani wywołała Kleofasa do tablicy.
No i oczywiście beż okularów musiało się to źle skończyć: Kleofas dostał pałę.
Tłumaczyła B. Grzegorzewska
Ostatnio zmieniony przez one-reset-ana dnia Nie Sty 15 2012, 08:57, w całości zmieniany 1 raz
Go??- Gość
Re: kino, ksiązka
Ok teraz tak mega babsko, kobieco, tandetnie i słodko, tak też lubię :P
Cytaty z książki
„Nie będę zwracałam uwagi na formę i treść Twoich słów, tylko na sposób, w jaki je wypowiadasz. Leo c...”
„Zamykam oczy. Nie muszę wiedzieć, jak wygląda. Chcę tylko wdychać jej zapach, całować i czuć ją, całą...”
„Pisanie jest jak całowanie, tyle że bez ust. Pisanie jest całowaniem głową.”
„Jeden człowiek (...) nie jest w stanie dać wszystkiego drugiemu człowiekowi”
Historia miłosna
Emmi i Leo. Oboje w połowie trzydziestki. On jest pracownikiem
uniwersytetu. Ona projektuje strony graficzne. Pewnego dnia przez błąd w
adresie mail Emmi ląduje w skrzynce Leo. Sytuacja powtarza się,
wreszcie za którymś razem Leo reaguje. Wkrótce z tego przypadkowego
kontaktu "przez klawiaturę" rozwija się ożywiony, efektowny dialog.
Spotkanie w rzeczywistym świecie wydaje się nieuchronne, jednak kwestia
ta okazuje się dla obojga trudna. Leo próbuje właśnie stanąć na nogi po
zakończonym związku. Emmi jest szczęśliwą mężatką...
Go??- Gość
Re: kino, ksiązka
Jedna z książek którą czytam cyklicznie, fatastyczny język, umiejscowiony we współczesnych czasach...
„Niech język giętki wypowie wszystko, co pomyśli głowa” – napisał niegdyś Słowacki. Jak widać, i Jaskulski najprawdopodobniej zastosował się do tej dewizy, otóż język „Imprezy” faktycznie jest giętki, czasem nawet aż za bardzo. Do mnie jednak przemawia, choć momentami jego potoczność pozostawia wiele do życzenia. Nie sądzę jednak, by o jakikolwiek utylitaryzm tutaj chodzić miało, tematyka książki jest na to zbyt błaha. A co do samego pytania, które zadałam na początku: osobiście uważam, że jest to książka bez konkretnego odbiorcy. Bo jeżeli miała być ona skierowana do kobiet – wówczas przedstawiałaby odmienną płeć w wyjątkowo niekorzystnym świetle (a przypomnę, że autor jest mężczyzną, nie sądzę więc, by właśnie na tym mu zależało). Skierowana zaś do młodych kawalerów – mogłaby zrobić im zbyt wielki bajzel w głowie. Skierowana do ustatkowanych już panów – mogłaby wyrządzić krzywdę ich uporządkowanemu życiu rodzinnemu. No, a dla dzieci to powieść nie jest tym bardziej. Dla kogo zatem? Myślę, że po prostu dla ludzi z dużym dystansem do życia, z wielkim poczuciem humoru (czarnego humoru!).
Go??- Gość
Re: kino, ksiązka
A na mnie ogromny wpływ mają książki Pana Janusza L. Wiśniewskiego...
Zwłaszcza te kRótkie opowiadania...
Zadziwia mnie... Czasem się śmieję... Parę razy się rozbeczałam... Zawsze zostaje zaduma...
Zwłaszcza te kRótkie opowiadania...
Zadziwia mnie... Czasem się śmieję... Parę razy się rozbeczałam... Zawsze zostaje zaduma...
mariolade89- Liczba postów : 109
Join date : 07/01/2012
Age : 35
Skąd : z dziczy;)
FILM!!!
BARDZO POLECAM, NIE POWALA NA KOLANA ALE JEDEN Z LEPSZYCH, FAJNIE SIE OGLADA
damiano- Liczba postów : 55
Join date : 16/01/2012
Age : 40
Skąd : WARSZAWA
Mariolade dla ciebie
"Jeśli w ogóle Bóg istnieje, to powinien płakać przez cały czas. Wyć powinien, kurwa! "
"Nie założę Ci nigdy w życiu żadnej obroży. Mężczyźni z obrożami na szyi i tak nie wracają do swoich kobiet. A ja chciałabym, abyś wracał. Do mnie. Bądź wolnym kotem, ale budź się rano obok mnie. "
"Doskonale wiedział, że prawdziwy związek zaczyna się wtedy, gdy kończy się faza randek, a odświętność tonie – często bezpowrotnie - w rutynie codzienności i niezauważalnie dla wielu przeistacza się w przyzwyczajenie, a mężczyźni zamiast kwiatów zaczynają kupować warzywa. Żeby tego chcieć, trzeba... trzeba kochać. On jak każdy chciał kochać, jednak ciągle nie był gotowy na następną fazę i dlatego nie chciał żadnych prawdziwych związków. "
Go??- Gość
Re: kino, ksiązka
one-reset-ana napisał:
"Jeśli w ogóle Bóg istnieje, to powinien płakać przez cały czas. Wyć powinien, kurwa! "
"Nie założę Ci nigdy w życiu żadnej obroży. Mężczyźni z obrożami na szyi i tak nie wracają do swoich kobiet. A ja chciałabym, abyś wracał. Do mnie. Bądź wolnym kotem, ale budź się rano obok mnie. "
"Doskonale wiedział, że prawdziwy związek zaczyna się wtedy, gdy kończy się faza randek, a odświętność tonie – często bezpowrotnie - w rutynie codzienności i niezauważalnie dla wielu przeistacza się w przyzwyczajenie, a mężczyźni zamiast kwiatów zaczynają kupować warzywa. Żeby tego chcieć, trzeba... trzeba kochać. On jak każdy chciał kochać, jednak ciągle nie był gotowy na następną fazę i dlatego nie chciał żadnych prawdziwych związków. "
Uuuu...
Czytałam...
Wypozyczyłam z katolickiej biblioteki
Refleksyjna...
Podoba mi się, że Wisniewski porusza bardzo ważną tematykę... ale w tak niezwykły sposób...
Lubię te jego naukowe wywody mimo, że połowy nie rozumiem... Lubię refleksje... Nawet opisy scen erotycznych są przez niego pisane w taki sposób... Ehh.. Nie są wulgarne i puste...
mariolade89- Liczba postów : 109
Join date : 07/01/2012
Age : 35
Skąd : z dziczy;)
LEA JACOBSON " AMERYKAŃSKA GEJSZA"
Książka kontrowersyjna, bynajmniej nie dla mnie, aczkolwiek napisana bardzo fajnym pikantnym językiem, nie brak dosadnych stwierdzeń dotyczących sfery seksualnej bohaterki... i dobrze..
Pikantny pamiętnik Amerykanki, która zatrudniła się w Tokio jako hostessa i zarazem frapująca książka o życiu w dzisiejszej Japonii. Z jednej strony autobiograficzna historia kobiety, która weszła w świat podziemnej erotyki i uciech, stając na granicy samozniszczenia. Z drugiej ? błyskotliwa analiza tamtejszej kultury i obyczajowości, opartej na nierówności płci, pełnej sfrustrowanych ludzi i szaleństwa zmysłów, dokonana przez autorkę, będącą z wykształcenia... kulturoznawcą Azji.
Go??- Gość
SIMON BECKETT "CHEMIA ŚMIERCI"
Czasem lubię się bać, chwila nie zmąconego relaksu... w naprawdę zaskakującym wydaniu, polecam !
Manham. Małe spokojne miasteczko. „Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła”.
To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek, sądzi, że wie o śmierci wszystko.
Ale śmierć, „ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe”, wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach.
Jeszcze nie wiemy, dlaczego Hunter – wybitny antropolog sądowy – zaszył się tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni.
Wiemy tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi.
Spokojne miasteczko rozsadza strach i nienawiść. Każdy może być ofiarą... I każdy może być zwyrodniałym mordercą...
Go??- Gość
Skandalizujący seksualny dziennik młodej chińskiej dziennikarki.
"Nie odrzucam miłości, odrzucam wierność.
Miłość oparta na wierności mnie nie pociąga"
Sławę w Chinach zdobyła jako dziennikarka pisząca felietony oparte na własnych erotycznych doświadczeniach, m.in. z gwiazdami tamtejszej estrady. Jej dziennik internetowy, zakazany po kilku miesiącach przez Ministerstwo Propagandy jako mający wyjątkowo zły wpływ na moralność i zawierający deprawujące treści, szybko stał się pozycją kultową.
Największy chiński portal, www.sina.com, zanotował aż 20 milionów połączeń ze stroną dziennika w Internecie. Mu Zimei awansowała na autorytet młodego, zbuntowanego pokolenia. Są zbiorem luźnych tekstów, prozy i poezji, szokującej i śmiałej. Są wyrazem seksualnej rewolucji, która dokonuje się w hołdującym wiekowym tradycjom społeczeństwie, nowego podejścia do spraw miłości, małżeństwa, swobody wyboru partnerów. Są też zapisem procesu stawania się osobą publiczną, sławną i powszechnie znaną, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.
Miłość oparta na wierności mnie nie pociąga"
Sławę w Chinach zdobyła jako dziennikarka pisząca felietony oparte na własnych erotycznych doświadczeniach, m.in. z gwiazdami tamtejszej estrady. Jej dziennik internetowy, zakazany po kilku miesiącach przez Ministerstwo Propagandy jako mający wyjątkowo zły wpływ na moralność i zawierający deprawujące treści, szybko stał się pozycją kultową.
Największy chiński portal, www.sina.com, zanotował aż 20 milionów połączeń ze stroną dziennika w Internecie. Mu Zimei awansowała na autorytet młodego, zbuntowanego pokolenia. Są zbiorem luźnych tekstów, prozy i poezji, szokującej i śmiałej. Są wyrazem seksualnej rewolucji, która dokonuje się w hołdującym wiekowym tradycjom społeczeństwie, nowego podejścia do spraw miłości, małżeństwa, swobody wyboru partnerów. Są też zapisem procesu stawania się osobą publiczną, sławną i powszechnie znaną, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.
Go??- Gość
krwawe wino
W głowie Alexandry Clarkson pojawiają się przerażające wizje i krwawe
sceny. Dziewczyna usiłuje znaleźć racjonalne wytłumaczenie. A może to
umysł płata jej figle, przywołując straszliwe obrazy z czasów, gdy
badała sekty i rytuały religijne?
Jednak gdy jej matka Patsy popełnia samobójstwo, nie zostawiwszy żadnej
wiadomości, Alex zaczyna podejrzewać, że prześladują ją zapomniane
wydarzenia z dzieciństwa. Detektyw Daniel Reed był ostatnią osobą, która
rozmawiała z Patsy. Wyjawia Alexandrze przerażającą tajemnicę matki z
przeszłości. Razem jadą do Kalifornii, krainy wina, by odkryć prawdę o
tragedii sprzed lat. Ledwie jednak tam się pojawiają, Alex zostaje
wciągnięta w poszukiwania obłąkanego zabójcy.
Fantastyczne tempo, ciekawy język, książka zabiera Cię na kilka godzin do pięknych winnic, i świata w którym nie ma nudy. Umiejetność autorki do przekazania w prostym języku zarówno atmosfery jak i wątku powieści zaskakuje...
Polecam dla kogoś kto nie szuka ambitnej lektury, a chce miło spędzić wieczór
Go??- Gość
"Czerwona maska" Graham Masterton
Cincinati, półmilionowym amerykańskim miastem, wstrząsa seria tajemniczych zabójstw. Nieuchwytny i bezwzględny morderca atakuje swoje ofiary w windach, zadając im na oślep ciosy nożami rzeźnickimi. Po dokonaniu zbrodni morderca po prostu znika, jakby rozpływał się w powietrzu. Policyjnej portrecistce, Molly Sawyer, udaje się, na podstawie skąpych zeznań naocznych świadków narysować jego portret pamięciowy. Z jej rysunku wyłania się straszliwa czerwona twarz mężczyzny, którego dziennikarze i mieszkańcy Cincinnati natychmiast nazywają „Czerwoną Maską”. Miasto pogrąża się w coraz większym niepokoju.
Tymczasem w Cincinnati przebywa na wakacjach Sissy Sawyer, teściowa Molly. Sissy jest osobą pod każdym względem niezwykłą. Wstrząśnięta potwornościami, jakie są dziełem Czerwonej Maski, postanawia wykorzystać swoje zdolności parapsychologiczne i za ich pomocą zdemaskować nieuchwytnego zbrodniarza. Seans spirytystyczny w domu pierwszej ofiary Czerwonej Maski naprowadza Sissy na właściwy trop, który pozwoli jej zdemaskować okrutnego zbrodniarza i zrozumieć motywy, jakie nim kierują
Kolejna powieść do poduszki, ale nie polecam zasypiania po lekturze, jeśli poduszki się z kimś nie dzieli bo może być problem z zaśnięciem. Fajny klimat, lekko irracjonalny pokazany w bardzo sugestywnej formie, która sprawia, że zaczynamy wierzyć , że kwiat malowany zaczyna istnieć... Polecam, czyta się świetnie, jednym tchem, za jednym podejściem. Nie jestem fanatyczną fanką Mastertona, ale z niekłamaną przyjemnością uwierzyłam w tą mroczną bajkę..
Go??- Gość
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach