Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
Strona 1 z 1
Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
Witam wszystkim i od razu uprzedzam, że nie jestem do końca normalna...tak mi się przynajmniej wydaje.
Moje życie nigdy nie było usłane różami, wychowywałam się bez ojca, na wszystko sama musiałam zarobić (studia,przyjemności, ubrania itd). Przeszłam przez związek pełen upokorzeń i bólu, ale pozbierałam się. Poznałam wspaniałego faceta z którym jestem do dziś i któremu.....zatruwam życie....Dwa lata temu straciłam pracę i nie mogę nic znaleźć, czuję się nic nie warta, uzależniona od innych, taka życiowa sierota. Żeby nie zwariować w domu poszałam na kolejne studia, które niestety zawalam. Nie mam motywacji do niczego, najchętniej nie wychodziłabym z domu, nienawidzę spotykać się z ludźmi. Mam wrażenie że na ulicy czy w sklepie wszyscy się na mnie patrzą, że obgadują mnie i szydzą... Mój narzeczony wraca do domu i prawie codziennie widzi mnie przybitą albo płaczącą, a ja mimo że wiem że tak nie może być, nie mogę przestać...Marnuje swoje życie a najgorsze że dołuje tym także inne osoby z mojego otoczenia. Na chwilę obecną nic mi w życiu nie brakuje, a ja nie potrafię się niczym cieszyć - dosłownie niczym...Żadne podróże, prezenty czy niespodzianki nie sprawiają radości, a jedynie wywołują uśmiech przyzwoitości... Czuję że jest ze mną źle, załamuję się przy najdrobiejszym niepowodzeniu. Byłam u psychiatry ale nic mi nie pomógł...kazał się zgłosić kiedy będę chciała brać leki, ale on nie widzial jeszcze takiej potrzeby. Nie wiem więc co mi jest i gdzie mam szukać pomocy, gadki w stylu weź się w garść itp w ogóle na mnie nie działają...Jestem młodą kobietą i nie chcę zmarnować sobie najpiękniejszych lat...Proszę pomóżcie co ja mam robić
Moje życie nigdy nie było usłane różami, wychowywałam się bez ojca, na wszystko sama musiałam zarobić (studia,przyjemności, ubrania itd). Przeszłam przez związek pełen upokorzeń i bólu, ale pozbierałam się. Poznałam wspaniałego faceta z którym jestem do dziś i któremu.....zatruwam życie....Dwa lata temu straciłam pracę i nie mogę nic znaleźć, czuję się nic nie warta, uzależniona od innych, taka życiowa sierota. Żeby nie zwariować w domu poszałam na kolejne studia, które niestety zawalam. Nie mam motywacji do niczego, najchętniej nie wychodziłabym z domu, nienawidzę spotykać się z ludźmi. Mam wrażenie że na ulicy czy w sklepie wszyscy się na mnie patrzą, że obgadują mnie i szydzą... Mój narzeczony wraca do domu i prawie codziennie widzi mnie przybitą albo płaczącą, a ja mimo że wiem że tak nie może być, nie mogę przestać...Marnuje swoje życie a najgorsze że dołuje tym także inne osoby z mojego otoczenia. Na chwilę obecną nic mi w życiu nie brakuje, a ja nie potrafię się niczym cieszyć - dosłownie niczym...Żadne podróże, prezenty czy niespodzianki nie sprawiają radości, a jedynie wywołują uśmiech przyzwoitości... Czuję że jest ze mną źle, załamuję się przy najdrobiejszym niepowodzeniu. Byłam u psychiatry ale nic mi nie pomógł...kazał się zgłosić kiedy będę chciała brać leki, ale on nie widzial jeszcze takiej potrzeby. Nie wiem więc co mi jest i gdzie mam szukać pomocy, gadki w stylu weź się w garść itp w ogóle na mnie nie działają...Jestem młodą kobietą i nie chcę zmarnować sobie najpiękniejszych lat...Proszę pomóżcie co ja mam robić
Eclipse24- Liczba postów : 1
Join date : 05/01/2012
Re: Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
Eclipse- "moja diagnoza" ... nie jesteś wariatka... i daleko ci do tego stanu.
Pytasz co robić? Nic na siłę , przedewszystkim daj sobie pozwolenie i zaakceptuj bycie smutną, masz pełne prawo do tego żeby czuć to co czujesz nawet jeśli w sposób rozumowy nie powinnas. Emocje czyli smutek- biorą się z myśli. Tak długo jak będziesz myślała w sposób depresyjny tak długo te emocje będą ci towarzyszyć. Zrozum każdy ma prawo brać, tak poprostu bez skrępowania - Jestes na etapie kiedy twój narzeczony loży pieniądze na wasze utrzymanie i ok i uznaj ze teraz tak ma być , on chyba nie ma z tym problemu. Musi być równowaga w dawaniu i braniu ale ona się rodzi latami bilans nie musi zgadzać się co miesiąc , tydzień , dzień
Pytasz co robić? Nic na siłę , przedewszystkim daj sobie pozwolenie i zaakceptuj bycie smutną, masz pełne prawo do tego żeby czuć to co czujesz nawet jeśli w sposób rozumowy nie powinnas. Emocje czyli smutek- biorą się z myśli. Tak długo jak będziesz myślała w sposób depresyjny tak długo te emocje będą ci towarzyszyć. Zrozum każdy ma prawo brać, tak poprostu bez skrępowania - Jestes na etapie kiedy twój narzeczony loży pieniądze na wasze utrzymanie i ok i uznaj ze teraz tak ma być , on chyba nie ma z tym problemu. Musi być równowaga w dawaniu i braniu ale ona się rodzi latami bilans nie musi zgadzać się co miesiąc , tydzień , dzień
Go??- Gość
Re: Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
hmmm ja tam jestem daleka od stawiania diagnoz w jakimkolwiek znaczeniu... Twoja apatia i odcięcie od świata zewnętrznego daje poczucie jakobyś miała stany lękowe... Z kilku zdań, o twoim dzieciństwie wynika ,że ono ma dość duży wpływ na to co się dzieje teraz , jest cos takiego w psychologi jak pojęcie " wewnętrznego dziecka" oczywiście bez głębszej analizy cięzko Cie sklasyfikować aczkolwiek mam nieodparte wrażenie, że jesteś takim " bohaterem" który nad wszystkim miał kontrolę i nagle kiedy ją straciłaś czujesz się zagubiona, i to zupełnie naturalne bo nowe. Wszystko co nowe budzi lęk... Ja tutaj moge tylko przytulić , a Ty poprostu pisz, dziel sie tym co czujesz... kiedy dzielisz się emocjami one tracą na silę - będzie łatwiej
Go??- Gość
Re: Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
"kiedy dzielisz się emocjami one tracą na silę - będzie łatwiej."
----------------------------------------------------------
Witam,jestem tu nowa i tez mam problemy-mam dolki psychiczne i wiem ze jak sie cos wyrzuci z siebie i przeczytasz kilka rad albo mysli to juz lepiej czlowiekowi na sercu.
----------------------------------------------------------
Witam,jestem tu nowa i tez mam problemy-mam dolki psychiczne i wiem ze jak sie cos wyrzuci z siebie i przeczytasz kilka rad albo mysli to juz lepiej czlowiekowi na sercu.
Go??- Gość
Re: Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
Ja tez taka zyciowa sierota i nie umiem sie odbic od dołkow.Dobrze ze nie jestem w tym wszystkim sama.Moze z osobami o podobnych problemach-po rozmowie z nimi predzej odbije sie od dolka...Eclipse24 napisał:Witam wszystkim i od razu uprzedzam, że nie jestem do końca normalna...tak mi się przynajmniej wydaje.
Moje życie nigdy nie było usłane różami, wychowywałam się bez ojca, na wszystko sama musiałam zarobić (studia,przyjemności, ubrania itd). Przeszłam przez związek pełen upokorzeń i bólu, ale pozbierałam się. Poznałam wspaniałego faceta z którym jestem do dziś i któremu.....zatruwam życie....Dwa lata temu straciłam pracę i nie mogę nic znaleźć, czuję się nic nie warta, uzależniona od innych, taka życiowa sierota. Żeby nie zwariować w domu poszałam na kolejne studia, które niestety zawalam. Nie mam motywacji do niczego, najchętniej nie wychodziłabym z domu, nienawidzę spotykać się z ludźmi. Mam wrażenie że na ulicy czy w sklepie wszyscy się na mnie patrzą, że obgadują mnie i szydzą... Mój narzeczony wraca do domu i prawie codziennie widzi mnie przybitą albo płaczącą, a ja mimo że wiem że tak nie może być, nie mogę przestać...Marnuje swoje życie a najgorsze że dołuje tym także inne osoby z mojego otoczenia. Na chwilę obecną nic mi w życiu nie brakuje, a ja nie potrafię się niczym cieszyć - dosłownie niczym...Żadne podróże, prezenty czy niespodzianki nie sprawiają radości, a jedynie wywołują uśmiech przyzwoitości... Czuję że jest ze mną źle, załamuję się przy najdrobiejszym niepowodzeniu. Byłam u psychiatry ale nic mi nie pomógł...kazał się zgłosić kiedy będę chciała brać leki, ale on nie widzial jeszcze takiej potrzeby. Nie wiem więc co mi jest i gdzie mam szukać pomocy, gadki w stylu weź się w garść itp w ogóle na mnie nie działają...Jestem młodą kobietą i nie chcę zmarnować sobie najpiękniejszych lat...Proszę pomóżcie co ja mam robić
Go??- Gość
Re: Chyba powinnam się leczyć...jestem wariatką?
Kora... wybacz, że dopiero witam, ale nie zauwazylam , zawsze w "Kupie" łatwiej ... pewnie, że tak... porozglądaj sie , znajdz kawalek wolnego miejsca dla siebie jeszcze duuuuuzo.... i jak zbierzesz siły wal smiało co boli ...
Go??- Gość
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach